Jej imię oznacza „niosąca światło”. Ma już czternaście lat. Jest piękną, dobrą i mądrą dziewczyną – taką, o której marzyć może każda matka. Moja córka. Łucja.
Mieszka w dużym, żółtym domu na rogu, na którym spotykają się dwie ruchliwe ulice. Czasami wiatr przynosi aż na schody silny zapach pieczonej pizzy z pobliskiej restauracji. Przed domem rośnie srebrzysty świerk, krzak bzu i smukła brzoza, którą dziewczyna zachwyca się o każdej porze roku. W przestronnym domu żyje sobie Łucja spokojnie, w pełnej miłości rodzinie tworzonej przez mamę, tatę i młodszą siostrę.
Pokój Łucji ma okno od północno-wschodniej strony świata. To dlatego rano w słoneczne dni jest oświetlony wesołymi promieniami słońca, które radośnie igrają na kasztanowych włosach dziewczyny. Przestrzeń pokoju wiele mówi o upodobaniach osoby, która spędza w nim czas. Wystrój ma charakter minimalistyczny. Tylko łóżko, szafa, biurko i regalik na książki. Niewiele przedmiotów. Mało rzeczy. Łucja sprząta regularnie, sama dbając o porządek swojego gniazda. Tak jak i pokój, młoda kobietka jest spójna i uporządkowana wewnętrznie. Wszystko w niej jest na swoim miejscu i nie ma niczego, co byłoby niepotrzebne.
Moja córka ma figurę modelki: talia osy, włosy Roszpunki, skóra tak delikatna, że aż ranią ją podmuchy zimnego wiatru. Jej oczy pełne są nieba i mądrości. We wszystkim jest jej do twarzy. Ubiera się skromnie, dziewczęco, preferując mało wyszukane stroje. Zazwyczaj czesze włosy w warkocze, które sięgają jej do pasa i nadają niewinnego uroku. Gdy patrzę na nią każdego dnia, słowa dziękczynienia same cisną się na usta. Bo czyż nie jest cudem młody człowiek, który czternaście lat temu przez ponad miesiąc walczył o życie podłączony do licznej aparatury?
Narodziny Łucji przebiegały dramatycznie. Urodziła się o wiele za wcześnie, ciężko chora, maleńka jak ptaszek. Wiele dni spędziłam przy niej na Oddziale Intensywnej Terapii, modląc się do Boga, by zachował ją przy życiu. Jestem głęboko przekonana, że to pierwotne doświadczenie sacrum, granicy między życiem a śmiercią, wywarło olbrzymi wpływ na moje dziecko. Właściwie w każdym momencie swojego życia była Łucja nadzwyczaj uduchowiona, jakby miała jakiś nieznany innym kontakt z tajemnicą nieba. Cierpienie, które stało się jej udziałem od pierwszych chwil jej istnienia, naznaczyło ją, uwrażliwiło na ból, na dźwięki, na nieszczęście, na świat cały. Przez wiele lat dziewczynka ciężko i często chorowała, miała trudności z oddychaniem, poruszaniem się, nauką czynności samoobsługowych. Wczesne dzieciństwo spędziła głównie w szpitalach lub w łóżku. Wszystko to oddaliło ją od rówieśników o lata świetlne, skierowało jej myśli w sferę wyobraźni i świata idei. Obłożona modlitwami wszystkich, którzy ją kochali, oraz zaprzyjaźnionych sióstr karmelitanek, wzrastała sobie w miłości ludzi i Boga, a dar pobożności, jaki stał się jej udziałem, rozwijał się wraz z nią.
Teraz staje się Łucja młodą kobietą, utalentowaną i pełną wewnętrznej dojrzałości. Szczególną jej cechą jest skłonność do ascezy, wyrzeczeń i umartwień, które podejmuje z radością i siłą woli. W ten sposób nieświadomie kształtuje w sobie samodyscyplinę i mężność serca – cechy tak rzadkie we współczesnym świecie. Z wielką chęcią sięga po lektury duchowe, w których przegląda się jak w lustrze.
Wiele czyta. W książkach i rozmowach zatraca się zupełnie. Jej przeogromna wrażliwość na słowo owocuje talentem literackim, który Łucja pieczołowicie rozwija, narzucając sobie ćwiczenia w pisaniu i stawiając przed sobą wysokie wymagania. Posiada cechy perfekcjonistki: wysoką ambicję i aspiracje do bycia najlepszą, silne odczuwanie porażek i strach przed błędami i krytyką. Bardzo ważne jest dla niej kształtowanie własnego charakteru. To dlatego interesuje się zagadnieniami z dziedziny psychologii i pedagogiki. Szuka w nich odpowiedzi na nurtujące ją pytania i wątpliwości. Te ostatnie często ją męczą, zwłaszcza w okresie nastoletnim, w którym sama odczuwa swoje emocjonalne rozchwianie i wahania nastroju. Mimo to dzielnie, skrupulatnie i wytrwale dąży do wyznaczonych sobie celów.
Łucja ma charakter introwertyczki. Jest skierowana do wewnątrz siebie i skłonna do autorefleksji. Cechuje ją także wielka wrażliwość na piękno, na sztukę, przyrodę. W tej dziedzinie posiada uzdolnienia: muzyczne i literackie. Kiedy już komuś zaufa, otwiera się przed nim zupełnie i obdarowuje sobą. Potrafi realistycznie oceniać rzeczywistość, przeanalizować każdą sytuację, właściwie zareagować lub poprosić o pomoc, gdy ma z czymś problem. Jest cierpliwa, pomocna i empatyczna. Mówi, co myśli, i potrafi bronić swoich przekonań. Zachowuje się właściwie jak dużo starsza osoba niż jest w rzeczywistości. Wypowiada się piękną polszczyzną, językiem literackim. Lubi rozmawiać z dorosłymi, a oni cenią dziewczynę za opanowanie, powagę i dojrzałe poglądy. Wobec siostry jest pomocna i współczująca, choć czasami także krytyczna. Sporo w niej z flegmatyka: powolne wykonywanie działań, trudność z podejmowaniem decyzji, zwątpienie w siebie, niepewność własnej wartości, zamiłowanie do siedzącego trybu życia, spokoju i ciszy. Są to cechy, które zarówno ułatwiają jej życie, choćby dlatego, że pozwalają się szybko zregenerować i odpocząć, ale także wprowadzają znaczne trudności w codziennym funkcjonowaniu takie jak na przykład zwiększona męczliwość, nadwrażliwość na dźwięki i silna potrzeba odosobnienia. Poniekąd też z tych powodów Łucja ma niewielu znajomych. Spowodowane to jest także trybem edukacji domowej oraz wysokimi wymaganiami, jakie stawia sobie i innym. W rzeczywistym świecie trudno tym wymaganiom sprostać.
Wiele jeszcze mogłabym napisać o mojej czternastoletniej córce, która cała jest dowodem na ogromną miłość Boga do człowieka. Wiele mogłabym przytoczyć jej słów, anegdot, wydarzeń, zmagań i trudów, sukcesów i osiągnięć, ale wiem, że jest Łucja tajemnicą, której nie da się do końca opisać. Wolę więc codziennie podziwiać tę tajemnicę stworzenia – dziecko, które opromienia światłem całe moje życie.