Tworzę siebie

Powoli, bardzo powoli tworzę siebie.

Rozpadłam się na miliony małych kawałeczków jak lustro, jak tafla szkła. Nie stało się to nagle. Przez ostatnie cztery lata, od śmierci Adasia, traciłam siebie po kawałku. Gubiłam pewność siebie, wiarę, optymizm, radość życia, motywację. Nie chciałam się do tego przyznać sama przed sobą. Udawałam, że jestem silna. Zatracałam się w pracy. Moja naiwna wiara w etos pracy i poświęcenia dla wyższych celów z równoczesną pogardą dla dóbr ziemskich, a przede wszystkim dla odpowiedniego wynagrodzenia – doprowadziła mnie do wielkiej frustracji. I wycieńczenia. Zachorowałam na zmęczenie.

Uczucie przemęczenia stało się chroniczne. Nie opuszczało mnie nawet po bezczynnym dniu. Zaczęłam często płakać. Patrzyłam na siebie w lustrze i widziałam osobę przegraną, która niczego nie osiągnęła. Bolało całe ciało, mięśnie, stawy, kości, serce. Aż w końcu któregoś zimowego dnia pomyśłam, że nie mam po co wstać z łóżka. I wtedy naprawdę się przeraziłam.

Od tamtego dnia minęły prawie trzy miesiące. Wnikam w siebie. Mozolnie uczę się optymizmu. Pracuję nad motywacją. Staram się często uśmiechać. Praktykuję hygge. Fascynuję się slow life. Jeszcze nie wiem, kim jest nowa wersja mnie samej. Wiem natomiast, kim już nie jest. Odszukuję te kawałki, które chciałabym zachować: pedagogiczną intuicję, cierpliwość, kreatywność, nadzieję, hojność. Dokładam do tego nowe elementy, które – wierzę – że mogą mnie ochronić: egoistyczne potrzeby dbania o siebie, dystans wobec problemów innych, gruboskórność, przekonanie o własnej wartości, wiedzę psychologiczną, niezależność finansową i emocjonalną. Wciąż szukam Boga.

Nie wiem jeszcze, kim teraz będę i w którą udam się stronę. Póki co jestem wdzięczna za ten rok. Mimo wszystko to dobry rok. Odpoczywam. Już teraz wiem, że tego najbardziej mi potrzeba.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Drobiazgi. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

2 odpowiedzi na Tworzę siebie

  1. Magdalena Urbańska pisze:

    Odpoczywaj! :-*

  2. Marcin Ojdana pisze:

    Dziękuję za ten wpis. Właśnie odkrywam, że mój etos pracy, bycie perfekcyjnym zadaniowcem najczęściej nie służą ani mi, ani koleżankom i kolegom z pracy, ani klientom, ani chyba przede wszystkim Bogu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *