Przeżywamy przygody. Ścieżki pośród pól, traw i lasów pnące się coraz wyżej i wyżej, są pełne tajemnic, które czekają tylko, aby je odkrywać, zachwycać się nimi, przygarnąć jak bezdomnego psiaka. Dziewczyny okazały się niestrudzonymi wędrowcami. Łusia maszeruje dzielnie po bezkresach bieszczadzkich dróg. Gabrysia z entuzjazmem wspina się na zalesione szczyty. Mnie brakuje tchu.
Każdy dzień jest tutaj jak symbol, a każdy widok jak dotknięcie Boga. Jest mi dobrze w tym świecie tak różnym od tego, który znam. Pozwalam sobie na powolne zapominanie zwyczajnej codzienności. Szczęście przychodzi do mnie w deszczu i błocie gdzieś na stromym bieszczadzkim szlaku, na którym upadam bez wstydu i poczucia winy. Już się nie boję upadków. Są tak samo moje jak wszystkie zdobyte szczyty.