Sprzątam.
Pochłonęło mnie porządkowanie, jakbym – czyszcząc świat wokół – oczyszczała własny umysł. Z ulgą i pasją wyrzucam niepotrzebne rzeczy, kuchenne przybory, zniszczone garnki, zardzewiałe blachy, stare słoiki, brzydkie szklanki i nieużywane miski. Szoruję, przestawiam, układam. Przy okazji unowocześniam i odświeżam. Wraca poczucie sprawczości i kontroli nad przestrzenią. Wraca cudowna schludność i radość z czystości.
Pomalowałam meble w ogrodzie i drzwi wejściowe. Teraz kolej na balustradę. Dobrze jest czuć, że potrafi się coś zrobić, coś naprawić, a nawet – coś zbudować. Choćby niewielką altankę w ogródku.