Uważność

W procesie terapii, uzdrawiania umysłu i ciała, podstawą jest uważność. Tego uczymy się mozolnie, kroczek po kroczku. Najpierw z uwagą słuchać opowieści innych, kawałków ich życia, fragmentów doświadczeń, opisu uczuć. Na początku wydaje się to łatwe. Ot, takie tam zwierzenia ludzi zagubionych w świecie. Wydaje się nam, że jesteśmy inni, lepsi, że bardziej siebie znamy, panujemy nad swoim światem. Ocenianie innych przychodzi nam tak łatwo. Dawanie rad jest takie proste. Rozwiązywanie cudzych problemów – banalne i oczywiste. Słuchamy, jak siedzący obok nas próbują wypowiedzieć własną pustkę. Jesteśmy widzami w teatrze świata. Słuchamy, ale przecież nie słyszymy.

Potrzeba naprawdę wiele tygodni, miesięcy, aby nauczyć się uważnie słuchać cudzej opowieści o życiu. Aby pod warstwą nieudolnych słów zobaczyć niewysłowione pokłady cierpienia, bólu, wstydu, udręki. Wtedy właśnie, jak w antycznej tragedii, dociera do nas ten ogromny ładunek współczucia i lęku. Nasze terapeutyczne katharsis trwa.

Człowiek przestaje oceniać innych, bo po tych wielu miesiącach dostrzega wreszcie, że nikomu nie jest to do niczego potrzebne – ani innym, ani jemu samemu. Człowiek przestaje dawać innym rady i rozwiązania ich problemów, bo rozumie wreszcie,  że każdy sam musi przeżyć swoje życie i podjąć swoje decyzje. Człowiek staje się łagodny i dobry dla innych. Wie już wreszcie, że wszyscy cierpią. Słuchając uważnie innych, orientuje się, że zaczyna także słuchać samego siebie. Wtedy z widza staje się aktorem własnego życia. I wreszcie może usłyszeć samego siebie. A kiedy to zrobi, zrobi to z uważnością, o jaką nigdy by siebie nie posądzał. Będzie odtąd świadomy swoich gestów i ruchów, emocji i zachowań. Będzie chciał o nie dbać. Będzie potrzebował sam zaopiekować się sobą.

Po kolejnych kilku miesiącach w procesie terapeutycznym przychodzi zrozumienie dla zmiany. Potrzeba zmiany najpierw przynosi strach, potem zaskoczenie, radość, na końcu ulgę i dumę i lekkość. Zmiany mogą być wielkie lub małe. Nieważne. Ważne, że są, że się pojawiają, bo to znaczy, że życie trwa. To znaczy, że jesteśmy. To znaczy, że wciąż możemy tworzyć swoją własną opowieść. I sami sobie bić brawa z zachwytu.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Drobiazgi i oznaczony tagami , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *