Herbata z pomarańczą

Zmywarka szumi, chlupocze, brzdąka cicho. Zgasiłam światło w jadalni i kuchni, żeby nie widzieć, jak jest brudno. W salonie na wytartej, brązowej kanapie nasłuchuję oddechów dzieci. Śpią przy otwartych drzwiach. Pod ciepłymi kołdrami, we flanelowych piżamach, z ukochanymi przytulankami. Sny ich niespokojne z powodu gorączki, a oddechy nierówne i ciężkie. Czas choroby.

Wtulam się całą sobą w przestrzeń domu. Szukam wytchnienia i ratunku. Jesień przejmuje mnie chłodem. Zimno. Po swojej stronie mam piękny kominek, ciepło ognia, zapach palącego się drewna. Moim sprzymierzeńcem jest termostat i dwufunkcyjny piec – nastawiam na 21 stopni i kładę dłonie na kaloryfer. Czekam tylko chwilę i ciepło od dłoni wędruje do łokci, barków, zmęczonego karku. Miękkość koca, szlafroku, wełnianych skarpet koi zmysły. Dom się ociepla. Ja rozgrzewam się wraz z nim. Jeszcze tylko gorąca herbata z pomarańczą. Słabe płomyki świeczek. Chwila, gdy wrastam w mój dom.

 

 

Ten wpis został opublikowany w kategorii Drobiazgi. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *