Dzień szybko przeminął pełen pracy i obowiązków. Pobudka o wczesnej porze, wizyta u lekarza, potem sprawy urzędowe, zakupy, nauka z dziećmi, gotowanie, obiad, sprzątanie, msza święta (bo pierwszy piątek), kolejne zakupy (bo zapomniałam o jogurtach i jajkach), zajęcia teatralne dla dzieci z osiedla, odprowadzenie do domu Ani (bo przecież ciemno), kolacja. A w międzyczasie gorąca linia z rzeczoznawcą od auta (samochód w serwisie), zatkana zmywarka i milion dziecięcych spraw i problemów, o których trzeba usłyszeć, które trzeba zapamiętać i w których trzeba pomóc.
Chwilami brakuje sił. Wtedy płaczę cicho.
Może w weekend odpoczniesz pracowita mróweczko 🙂
Nie płacz po cichu… Cichy płacz zniewala.