Życie Bułhakowa tak jego twórczość pełne jest motywów tragicznych, dysonansów, groteskowych zwrotów akcji, absurdalnych rozwiązań, naiwności idealisty, głebokich przeżyć artysty. Z jego własnego dziennika intymnego wyłania się podobno obraz okropnego człowieka, antypatycznej osobowości, niezrównoważonego egoisty. Jakże mogłoby być inaczej? Świetnie wykształcony, kulturalny lekarz, który po niedługiej przymusowej praktyce w armii rewolucyjnej oraz wśród chłopstwa gdzieś na głębokiej prowincji postanawia dokonać radykalnej zmiany całego swojego życia – nie może być do końca człowiekiem zrównoważonym. Nigdy chyba do końca nie zrozumiemy motywów nim kierujących, jak nigdy nie zrozumiemy przecież umysłu ani szaleńca ani geniusza. Gdy Bułhakow w 1921 roku przyjeżdża do Moskwy nie ma nic. Jest chorym morfinistą marzącym o karierze pisarza. Uda mu się powoli nawiązać jakieś znajomości w światku literatów (doskonale opisze je w „Mistrzu i Małgorzacie”, z dystansem ironisty, obnażając komiczną prawdę o tych, którzy zwą siebie artystami), ale całe dalsze życie Bułhakowa i jego kariera pisarska będą wielkim dramatem. Jak sam napisze w słynnym liście do Stalina: spośród ponad trzystu recenzji tylko dwie będą pozytywne… Bułahkow przytuli się gdzieś w moskiewskim teatrze i tam – za wstawiennictwem samego Stalina – dane mu będzie dożyć swoich dni, niełatwych i bolesnych ze względu na potworność śmiertelnej choroby, którą sam u siebie zdiagnozuje kilkanaście lat przed śmiercią. Choroba ta, mocznica, będzie zabijać go powoli, odbierać siły, sprawność, wzrok. Ostatnie rozdziały „Mistrza i Małgorzaty”, ostatnie poprawki autor będzie dyktował żonie, nota bene trzeciej z kolei.
Chylę czoła przed żelazną wolą tego pisarza. Postanowił kiedyś, że będzie tworzył i nic – ani bieda, ani niepowodzenia, ani krytyczne recenzje, ani brak jakichkolwiek możliwości drukowania, publikowania, rozwijania swojego artyzmu ani nawet cierpienia fizyczne spowodowane chorobą – nie złamały tego postanowienia.
Sławę Bułhakow zyska dopiero ponad dwadzieścia lat po śmierci.
W swojej twórczości będzie kpił zarówno z bezmyślnych fanatyków jak i naiwnych marzycieli. Literatów bezlitośnie ukarze, posługując się figurami Behemota, Korowiowa i Wolanda. Cierpiącego Mistrza ukoi świetlistą przystanią i miłością po wieczne czasy. W osobie młodego poety Iwana będzie mógł naprawić swój błąd – z drogi pisarstwa skieruje go na drogę filozofii, która przyniesie spełnienie i szczęście. Doktor także pójdzie po rozum do głowy – zniszczy swoje dzieło, które – w innym wypadku – zniszczyłoby jego samego. Za przyczyną swego pisarstwa Bułhakow naprawia świat, porządkuje wszystkie sprawy, oczyszcza relacje i motywy. W gruncie rzeczy ocala to, co najważniejsze – miłość, prawdę, dobro i piękno. Zarówno „Mistrz i Małgorzata” jak i „Psie serce” można czytać jako swego rodzaju baśń dla dorosłych, w której ścierają się wielkie, potężne siły; w której małoduszni i łajdacy otrzymują to, na co zasługują; w której wreszcie na końcu mądrzy odnoszą sukces. Baśń ta, choć wydawać by się mogła fantasmagorią, jakoś tak prawdziwie opowiada o typach ludzkich. Zadziwiające, z jaką wnikliwością.