Dom jest stary nie tą zwyczajną starością minut, godzin i lat, ale starością przemijania pokoleń, starością przeżyć, starością ludzi, których tulił do snu. Zawsze trzeba popatrzeć na Dom spod przymkniętych powiek. Pierwsze spotkanie, przywitanie powinno być leniwe i długie, żeby Dom się przyzwyczaił. Żeby wybrzmiała cisza Domu gromadzona przez niego skrupulatnie w czasie tych długich jesiennych i zimowych miesięcy, gdy stoi opuszczony, zamknięty w swoim jestestwie, pogrążony w ciemności, samotny jak heros ze starożytnych mitów. Należy powitać Dom z szacunkiem. Skłonić się przed jego majestatem, przed marzeniami chowanymi w nim niczym w wielkiej, przepastnej skrzyni. Należy wejść do Domu krokiem spokojnym acz pewnym, krokiem Odysa, który wraca. Który zawsze wraca.
Dom pachnie myszami i kurzem. Czasami w nocy można usłyszeć zapomniane już, nieznane bywalcom miejskich kafejek odgłosy: chrobotanie, piski, skrobanie, brzęczenie… Mieszkańcy Domu żyją w zgodzie z myszami. W niczym sobie nie szkodzą, w niczym nie przeszkadzają. Dyskretnie tolerują siebie nawzajem. Dojrzale udają, że nie zauważają echa swoich działań, aż w końcu po jakimś czasie (a może na początku czasu?) radują się wzajemnie ze swojej obecności.
Dom straszy. Niespełnionymi obietnicami, utraconym życiem, wysiłkiem i trudem, nadziejami pochłoniętymi przez groźny, wielki świat gdzieś spoza kosmosu tej magicznej doliny.
Dom opowiada historie. Historie te są długie i mądre, bardzo mądre. O kobietach nie z tej epoki, silnych jak boginie, walecznych, prostych jak wieśniaczki, radosnych jak dzieci, rzucających się w wir życia bez opamiętania, pijących i tańczących – byle tylko zapomnieć o grozie życia. O mężczyznach pełnych honoru jak rycerze Okrągłego Stołu, pracowitych jak drwale, bogobojnych, otaczających swymi silnymi ramionami kobiety wybrane na matki ich dzieci. Dom opowiada historie o gospodarzach, mleku pachnącym krowami, połaciach pastwisk, cmentarzu zapomnianych żołnierzy, o drogocennych kolczykach – mitycznym artefakcie, który stał się Początkiem.
Ściany szumią.Dachówki mruczą. Podłoga szepcze. Drzwi nucą. Kominek śpiewa piosenki o tych, co dawniej, o tych, co kochali, pragnęli, śmiali się i żyli w tym małym, brzydko-ładnym, zaniedbanym, arcymądrym Domu nad Jeziorem.