Alethofobia

Alethofobia to postawa lęku przed prawdą transcendentną. Postawa, która głosi, że nie ma jedynej, uniwersalnej prawdy. Każdy człowiek, każdy czas ma wolność posiadania, konstruowania, wyznawania własnej prawdy, a zaprzeczanie jej, krytykowanie, negowanie to nic innego jak przejaw nietolerancji. Nietolerancji, z którą oczywiście należy walczyć wszelkimi sposobami.

Jak pisze Maciej Zięba, alethofobia – stawiając sobie za cel walkę z religią chrześcijańską (źródłem niebezpiecznych ideologii, jak twierdzi) – sama de facto staje się ideologią, gdyż po pierwsze wyznaje prostą zasadę „nie ma żadnej prawdy jedynej-transcendentnej”, po drugie: zgodnie z tą zasadą chce zbudować nowy porządek społeczny i nowego „wyzwolonego” człowieka; po trzecie: dopuszcza środki przemocowe i agresywne w budowaniu tego nowego świata, chcąc zniszczyć i zdeptać wszystko, co do tego świata nie może pasować.

Alethofobia nie ma żadnego, ścisłego centrum. Nie ma grupy zarządzającej. Jest, powiedzmy sobie, wielodziedzinową postawą obecną w dyskursie publicznym. Jest dzieckiem postmodernistycznego liberalizmu i owocem kreowanej obecnie „nowej antropologii”, która podpierając się badaniami wśród różnych kultur w różnych częściach świata twierdzi, że nie tylko role społeczne, obyczajowość i moralność są organizowane na zasadzie kontraktu społecznego, ale również i przede wszystkim – prawda transcendentna.

Prawda więc jest relatywna. Człowiek nie musi podporządkowywać się prawdzie uniwersalnej, danej. Nie musi jej poszukiwać ani do niej dążyć. To prawda ma się podporządkować człowiekowi i służyć jego celom w zależności od okoliczności.

Kult człowieka jako indywiduum kreującego świat wartości to największe osiągnięcie alethofobii. Największe i najbardziej niebezpieczne.

Alethofobia dotarła już w dziedziny pedagogiczne. Tu, na polu edukacji i wychowania, widać wyraźnie jej konflikt z personalistyczną wizją człowieka jako osoby pozostającej w relacji z sacrum, żyjącej w świecie profanum, poszukującej aksjologicznych, niezależnych pewników i działającej dla dobra ogólnego. Prawda, dobro i piękno odchodzą do lamusa na rzecz indywidualizmu, wartości „ja”, relatywizmu i utylitaryzmu. Czas bić na alarm. Bo jeśli zaniknie w nas nagląca potrzeba poszukiwania uniwersalnej prawdy, to co nam pozostanie? Tylko płacz i zgrzytanie zębów po krótkiej chwili szalonego tańca.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Drobiazgi. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *