Szczęście

Osiągnęła pani szczęście. To niezwykłe. 

Słowa wypowiedziane do mnie przez kobietę w średnim wieku. Pociąg turkocze. Zapada zmierzch. Gdzieś między Lublinem a Warszawą. Po karkołomnym, irracjonalnym pierwszym etapie podróży z Rzeszowa: od Stalowej Woli wiezieni autobusem do Lublina z powodu wypadku na torach i wstrzymania ruchu kolejowego pasażerowie (w większości uczestnicy konferencji ze zgrabnymi walizeczkami na kółkach) zdziwieni, niepewni czy to żart czy może zamach terrorystyczny – zgodnie przekazują informacje swoim bliskim lub znajomym za pośrednictwem tak cudownego narzędzia jak telefon komórkowy.

Słucham z ciekawością. Te same, powtarzające się komunikaty. Krótkie, urywane. Mnóstwo monosylabowych mruknięć, zapewnień, zadziwień o różnym stopniu nasycenia emocjami, głównie negatywnymi. No bo przecież prawie dwie godziny opóźnienia.

Przede mną ta sama pani w dżinsach i sweterku. Z walizką. Znowu jedziemy razem. Uśmiecha się. Rozmowa zaczyna się naturalnie. Spontanicznie. Tak. Wracam z konferencji. Miała pani wykład? Bardzo ciekawy temat…

W ciągu prawie trzech godzin rozmowa nie urwała się nawet na chwilę. Głosami przyciszonymi, dostrojonymi do siebie i mroku za oknem, mówiłyśmy. Czy była między nami niepisana  umowa, że rozmowa ta jest tylko epizodem w naszych podróżach? Czy może obie przeczuwałyśmy, że nie spotkamy się już nigdy i dlatego możemy być wobec siebie absolutnie szczere? Nie wiem. Wiem tylko, że rzadko, bardzo rzadko spotyka się ludzi, z którymi chce się rozmawiać nieprzerwanie. O sprawach ważnych i nieważnych, bo te nieważne okazują się równie istotne, a może nawet bardziej od tych pierwszych. Na czym to polega? To piękno dialogu, prawdziwej rozmowy, w czasie której odkrywamy jakąś prawdę o innym? W czasie której uczymy się sami siebie?

Minęło już trochę czasu od tej podróży, a rozmowa z pociągu wciąż krąży w moim umyśle. Wciąż mnie inspiruje. Mimowolnie uśmiecham się na jej wspomnienie. Jest to wspomnienie czegoś doniosłego, pięknego i wartościowego – czegoś efemerycznego.

Osiągnęła pani szczęście. To niezwykłe.

Tak, chyba tak. Chyba osiągnęłam szczęście. I chyba musiałam odbyć tę rozmowę, w tym właśnie pociągu, spotkać tę kobietę, dwa razy starszą ode mnie, profesora psychologii, żeby uświadomić sobie, jak wiele osiągnęłam.

Bo przecież osiągnęłam szczęście.

 

 

 

Ten wpis został opublikowany w kategorii Drobiazgi. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *