Wrocław przywitał nas burzą. Nisko zawisły chmury. Potężne krople rozpryskiwały się z gniewną mocą o ulice, chodniki, dachy. Z trzeciego piętra białej kamienicy na ulicy Nauczycielskiej (co za ironia!) patrzyłyśmy we trzy na kawałek miasta.
Spokój rozlewał się we mnie jak woda.