Na pogrzebie tysiące kwiatów. Złociste i białe szarfy. Kochanej babci, kochanej cioci, wspaniałemu człowiekowi. Wieńce i wiązanki jedna piękniejsza od drugiej. Prześcigające się kolorem, kształtem, kompozycją. Przyciągające wzrok. Wzrok żywych oczywiście. Wszak wszystko to jest dla żywych. Umarłym nic po kwiatach.
I wielkie słowa. O poświęceniu. Dobroci. Służbie potrzebującym. Jeszcze pośmiertne odznaczenie. Łzy. Wzruszenie. Wszyscy kiwają głowami. Tak, to był wielki człowiek. Teraz już takich nie ma. Smutne uśmiechy. Kondolencje. Wyrazy współczucia.
Przy kieliszku czerwonego wina urywane wspomnienia. Rodzinne rozmowy. Pięknie.
I tylko jedno pytanie ciśnie się na usta: kto zechce ją naśladować? Kto zechce z tych pięćdziesięciu bardziej być aniżeli bardziej mieć?
Bo przecież człowiek dopiero wtedy staje się autorytetem, gdy pociąga innych za sobą.